Opasany trudami życia staram się usłyszeć głos Pana, aby Jego wolę spełniać, u Niego szukać ratunku, w Nim pokładać nadzieję, Jego uwielbiać, w Nim się radować i Jemu dziękować.
Zostałem niedawno zaproszony do jednej z krakowskich wspólnot na modlitwę uwielbienia Boga, aby muzyką ubogacać to spotkanie. Prowadzący przygotowali do rozważania fragment apokalipsy Św. Jana. Gdy poproszono nas, aby skupić uwagę na tekście, moje myśli powędrowały w zupełnie inną stronę. Być może ciężko było mi się przenieść do zawartego w apokalipsie opisu Nieba, gdy moja dusza doświadczana jest trudami i problemami ziemskiej wędrówki. Myśli szukały uwielbienia Boga i znalazły: „wylądowałem” w trzecim rozdziale księgi Daniela, gdzie opisana jest historia czterech Izraelskich młodzieńców, którzy po zdobyciu Jerozolimy przez króla babilońskiego Nabuchodonozora zostali wcieleni do służby w jego pałacu. Danielowi, Chananiaszowi, Miszaelowi i Azariaszowi, nadano nowe imiona: Belteszassar, Szadrak, Meszak i Abed-Nego. W służbie obcemu królowi młodzieńcy pozostają wierni swemu Bogu. Udaje im się poza swoją ojczyzną zachować prawa, które Pan Bóg nakazał im spełniać. Przyszła jednak próba, która niejednego wiernego mogłaby załamać, spowodować, że dla ratowania swego życia, złamie Boże przykazania. Król Nabuchodonozor nakazuje poddanym oddawać pokłon złotemu posągowi. Karą za niespełnienie tego rozkazu było spalenie żywcem w ogromnym piecu. Chyba mając w świadomości mój własny „piecyk utrapienia” pobiegłem myślami w stronę tych wydarzeń. Król dowiedział się, że Szadrak, Meszak i Abed –Nego złamali nakaz. Zapłonął gniewem i widząc, że nie chcą oddać pokłonu jego bogu pyta: „Który zaś Bóg mógłby was wyrwać z moich rąk ? Szadrak, Meszak i Abed-Nego odpowiedzieli, zwracając się do króla Nabuchodonozora: Nie musimy tobie, królu, odpowiadać w tej sprawie. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś”. Po tych słowach Nabuchodonozor wpadł w gniew i skazał młodzieńców na spalenie w piecu. Widzowie egzekucji razem z królem niedowierzali widząc wewnątrz rozpalonego nad miarę pieca skazańców chodzących i wielbiących Boga „«Lecz widzę czterech mężów rozwiązanych, przechadzających się pośród ognia i nie dzieje się im nic złego; wygląd czwartego przypomina anioła Bożego». Wtedy przystąpił Nabuchodonozor do otworu płonącego pieca i powiedział: «Szadraku, Meszaku i Abed-Nego, słudzy Najwyższego Boga, wyjdźcie i przyjdźcie tutaj!» … Nabuchodonozor powiedział na to: «Niech będzie błogosławiony Bóg Szadraka, Meszaka i Abed-Nega, który posłał swego anioła, by uratował swoje sługi. W Nim pokładali swą ufność i przekroczyli nakaz królewski, oddając swe ciała, aby nie oddawać czci ani pokłonu innemu bogu poza Nim.” Heroiczne świadectwo wiary, ocaliło wiernych i nawróciło wielu pogan. Jakby na obrzeżach tych dramatycznych wydarzeń pojawia się Anioł Boży. Wierzę, że Bóg posyła nam nieustannie tę anielską pomoc. Nie mogę bać się trudności i problemów, chcę pokładać ufność w Panu, być wierny Jego przykazaniom, czasem działać wbrew ludzkiej logice. Jeśli uwierzę, że w każdej chwili czuwa nade mną Bóg – choćby ta wiara była maleńka jak ziarnko gorczycy- to przez tę wiarę Pan wyprowadzi mnie z każdej trudnej sytuacji. Nie muszę się lękać, ani obawiać, tylko wierzyć i radować się , bo któż jak Bóg !
Wincenty