„ Jeżeli przeto zakładamy koniom wędzidła do pysków, by nam były posłuszne, to kierujemy całym ich ciałem. Oto nawet okrętom, choć tak są potężne i tak silnymi wichrami miotane, niepozorny ster nadaje taki kierunek, jak odpowiada woli sternika. Tak samo język, mimo że jest małym członkiem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi! Czyż z tej samej szczeliny źródła wytryska woda słodka i gorzka? ” Jk 3.3-11
Zawsze obawiam się obmowy. Może nawet mniej, gdy ktoś miałby coś złego na mój temat powiedzieć, ale chyba bardziej, gdy ja bez ważnej przyczyny miałbym coś złego o bliźnim drugiemu przekazać. To taki grzech, który potrafi się dobrze ukryć w strumieniu wartko płynącej rozmowy. Ubiera się czasem w troskę o dobro osoby obmawianej, albo usiłuje postawić mnie pozornie w lepszym położeniu niż obmawianego. Często nie rozpoznany, prowadzi do poważnych konsekwencji. Nierzadko da się słyszeć obmowę podczas spotkań towarzyskich, czy rodzinnych. Szukając tematu do rozmowy zbaczamy na negatywne historie. Chcąc podtrzymać rozmowę łatwo możemy bez ważnego powodu mówić źle o naszych bliźnich. W katechizmie Kościoła Katolickiego kan. 2477 czytamy: „Poszanowanie dobrego imienia osób zabrania jakiegokolwiek niesprawiedliwego czynu lub słowa, które mogłyby wyrządzić im krzywdę (Por. KPK, kan. 220). Staje się winnym: (…) – obmowy, kto bez obiektywnie ważnej przyczyny ujawnia wady i błędy drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą”. Czyli, nawet jeśli powiem prawdę, mogę zgrzeszyć. Mam prawo wyjawić jakąś „trudną” prawdę o bliźnim, gdy np. chcę przestrzec przed negatywnymi skutkami jego działań. Mogę powiedzieć, nie pożyczaj pieniędzy tej osobie, bo ta osoba nie oddaje długów. To będzie obiektywnie ważna przyczyna, bo ma uchronić kolejnych potencjalnych wierzycieli od utraty pieniędzy. Muszę pamiętać ,aby zawsze w takiej sytuacji szanować godność osoby, a wskazać na negatywne działanie. Nie mogę przy tym osądzać negatywnego czynu, bo nigdy nie wiem co jest prawdziwym powodem złego działania: Jk4.11-12 „Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego?”
Pewna kobieta oskarżała się przed św. Filipem Neriuszem, że obmawia bliźnich. Duchowny rozpoznał, że przyczyną grzechu było roztrzepanie i lekkomyślność penitentki. Za pokutę polecił kobiecie kupić na targu zabitą nieoskubaną jeszcze kurę, następnie miała wyjść z nią za miasto na spacer i podczas tego spaceru kurę powoli oskubać z piór. Po zakończonej pokucie miała wrócić do spowiednika. Kobieta uczyniła tak jak jej spowiednik nakazał, po czym wróciła i zameldowała o wykonaniu polecenia.” Ach- rzekł święty – wiernie spełniłaś pierwszą część rozkazu lekarza twojej duszy. Wypełnijże teraz drugą, a będziesz zupełnie uzdrowiona: wróć na to samo miejsce skąd przychodzisz, obejdź te same drogi po których idąc skubałaś kurę i pozbieraj wszystkie pióra, które rozrzuciłaś po drodze. – Ależ to niemożliwe – zawołała kobieta. To niewykonalne ! Rzucałam pióra bez zastanowienia po obydwu stronach drogi, wiatr je rozniósł po polach! A widzisz córko – odpowiedział zakonnik – Obmowa to rzecz tego samego rodzaju co pióra, które wzbraniasz się zbierać po rozsypaniu. Twoje niebaczne słowa również rozeszły się w różnych kierunkach. Idź, dogoń je jeśli możesz. Pamiętaj i nie grzesz więcej.”
Wincenty