Mam na imię Bożena. Jestem osobą, która wychowała się w małej miejscowości, w rodzinie katolickiej. Moi rodzice nie chodzili często do kościoła i tylko nas swoje dzieci wysyłali na niedzielną Mszę by inni widzieli nas w kościele. Tylko moja babcia ciągle mówiła nam o Bogu, cytowała Pismo Święte. Jednak dla mnie Bóg nie był ważny, a w kościele nudziłam się jak większość dzieci. W wieku 17 lat trafiłam na książkę o Ojcu Pio, która zrobiła na mnie duże wrażenie – nie mogłam racjonalnie myśleć, spać, cały czas myślałam o tym zakonniku. Po jakimś czasie odczułam dziwną potrzebę poznania aniołów. Nie umiem wytłumaczyć skąd to się wzięło, ale zaczęłam szukać książek na ten temat. Niestety, to co znalazło się w moich dłoniach nie zaspakajało mojej niewytłumaczalnej potrzeby poznania Aniołów. Tak jak napisałam wcześniej Ojciec Pio został już na zawsze w moim życiu, a moim pragnieniem było pojechać do miejsc gdzie żył, szczególnie do San Giovanni Rotondo. Dalej czytałam i szukałam w internecie wiedzy na temat Aniołów i nadal moja potrzeba poznania nie była zaspokojona. Ojciec Pio przyśnił mi się dwa razy i dał rady, o których nie chcę pisać, ale obiecałam sobie że zbieram pieniądze na wyjazd do San Giovanni Rotondo.
W tym czasie pomagając lokalnym sierotom, poznałam kobietę, warszawską biznes women, która – jak się okazało – kocha Ojca Pio i kilka razy w roku jest we Włoszech. Planowała wyjazd niedługo po naszym spotkaniu, a ja nareszcie miałam pieniądze, by spełnić swoje marzenie. Znalazłam tanie bilety do Rzymu, stamtąd pojechałyśmy autobusem do San Giovanni Rotondo i w drodze dowiedziałam się, że odwiedzimy Sanktuarium Michała Archanioła na Górze Gargano.
Tam wszystko wyglądało tak, jakby było przygotowane specjalnie na nasz przyjazd. Nie znam włoskiego, bałam się że nie będę mogła się wyspowiadać . Kiedy weszłam do konfesjonału, to okazało się że ksiądz jest naszym rodakiem. w Sanktuarium czułam coś, czego nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć. Poczułam, że jest to miejsce dla mnie, moje miejsce na Ziemi. Pokochałam Michała Archanioła całym sercem. Wychodząc z groty (Sanktuarium red.) dotknęłam ściany i w myślach powiedziałam Archaniołowi Michałowi, że jeszcze tu do niego wrócę. Miałam pojechać tam za rok, ale finanse nie pozwoliły mi na wyjazd. Często myślałam o górze Gargano, tak bardzo chciałam dotknąć chociaż ściany Sanktuarium i tak bardzo chciałam być w San Giovanni Rotondo u Ojca Pio.
Chodziłam smutna i kiedyś zadzwoniła do mnie już wtedy moja przyjaciółka, z którą wcześniej byłam we Włoszech i zaproponowała mi żebym pojechała z nią do Jasną Górę, a później do niewielkiej miejscowości, która nazywa się Przeprośna Górka. Teraz już wiadomo, że spełniło się moje marzenie mimo, że nie pojechałam do Włoch. Tam na Przeprośnej Górce są relikwie Ojca Pio i jego wyjątkowy pomnik. Mogłam go dotknąć, ucałować relikwię, a przy drzwiach wejściowych jest skała z Groty Michała Archanioła. W jednym dniu spełniły się moje marzenia.
Jeszcze jedna jakże ważna rzecz; mam skałki (kamyki – red.) z Groty Michała Archanioła poświęcone właśnie tam. To mój największy skarb i są ze mną zawsze tam gdzie jestem.
Obecnie pracuję za granicą. Panicznie boję się latać i w samolocie trzymam skałki w dłoniach, to daje mi poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Wiem, że bez Michała Archanioła nie dała bym rady, bo w ostatnim czasie w moim życiu wydarzyło się wiele złego. To do niego się modlę i proszę o wstawiennictwo, to dzięki niemu pozbywam się strachu latania i dzięki Michałowi pokonuję trudy mojego życia. Dzisiaj wiem, że to On przywoływał mnie do siebie i wiem, że dzisiaj dam sobie radę z przeciwnościami losu, bo On zawsze jest obok mnie.
Bożena