Edyta
Staram się codziennie modlić słowami:
Wybadaj mnie , Boże i poznaj me serce, doświadcz mnie i poznaj moje troski,
i zobacz, czy nie podążam drogą nieprawości, a prowadź mnie drogą odwieczną.”
(Psalm 139 23-24)
Nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym,
bym syty nie stał się niewierny, i nie rzekł: A któż to jest Pan?
lub z biedy nie zaczął kraść i nie targnął się na imię mego Boga”.
(Prz 30, 8b-10)
Któż postawi straż na moich ustach i położy na wargach pieczęć przemyślną,
abym nie upadł przez nie, aby nie zgubił mnie mój język?
Panie, Ojcze i Władco życia mojego, nie zdawaj mię na ich zachciankę,
i nie dozwól, bym przez nie upadł. Któż zastosuje rózgi na moje myśli,
a do serca mego – karność mądrości, by nie oszczędzić mnie w moich błędach,
nie przepuść moich grzechów, aby się nie mnożyły moje winy i aby moje grzechy się nie wzmagały; abym nie upadł wobec przeciwników
i nie sprawił uciechy mojemu wrogowi?
Panie, Ojcze i Boże mego życia, nie dawaj mi wyniosłego oka, a żądzę odwróć ode mnie! Niech nie panują nade mną żądze zmysłowe i grzechy cielesne,
nie wydawaj mię bezwstydnej namiętności!
(Syr 22, 27; 23 1-6)
A takie słowa z Biblii miałam gdy kiedyś wszystko zmieniałam w życiu:
Dlatego to mówi Pan: „Jeśli się nawrócisz, dozwolę, byś znów stanął przede Mną. Jeśli zaś będziesz wykonywać to, co szlachetne, bez jakiejkolwiek podłości, będziesz jakby moimi ustami. Wtedy oni się zwrócą ku tobie, ty się jednak nie będziesz ku nim zwracał.
Uczynię z ciebie dla tego narodu niezdobyty mur ze spiżu. Będą walczyć z tobą, lecz cię nie zwyciężą, bo Ja jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić – wyrocznia Pana.
Wybawię cię z rąk złoczyńców i uwolnię cię z mocy gwałtowników”.
(Jr 15, 19-21)
A potem:
Wreszcie zostanie wylany na nas Duch z wysokości. Wtedy pustynia stanie się sadem, a sad za las uważany będzie.
Na pustyni osiądzie prawo, a sprawiedliwość zamieszka w sadzie.
Dziełem sprawiedliwości będzie pokój, a owocem prawa – wieczyste bezpieczeństwo.
Lud mój mieszkać będzie w stolicy pokoju, w mieszkaniach bezpiecznych, w zacisznych miejscach wypoczynku, choćby las został powalony, a miasto było bardzo poniżone.
Szczęśliwi! Wy siać będziecie nad każdą wodą, puszczając wolno woły i osły.
(Iz 32, 15-20)
Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was – wyrocznia Pana – zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie.
Będziecie Mnie wzywać, zanosząc do Mnie swe modlitwy, a Ja was wysłucham.
Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego serca.
Ja zaś sprawię, że Mnie znajdziecie – wyrocznia Pana – [i odwrócę wasz los, zgromadzę spośród wszystkich narodów i z wszystkich miejsc, po których was rozproszyłem – wyrocznia Pana – i przyprowadzę was do miejsca, skąd was wygnałem].
(Jr 29, 11-14)
Wincenty
Rozmyślam, czy droga, którą idę jest tą właściwą. Słucham tego co mówi do mnie Pan poprzez słowa Pisma Świętego.
Pierwszy werset, który otwarłem po moim Rycerskim Ślubowaniu:
Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!
(Mądrość Syracha 2:1-6)
Czasem , kiedy wychodzę z domu, aby służyć Panu modlitwą, śpiewem, czy też graniem myślę o tych słowach Jezusa:
Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym – życia wiecznego.
(Ew. Łukasza 18:28-30)
Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.
(Ew. Marka 10:28-31)
I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.
(Ew. Mateusza 19:27-30)
A szły z Nim wielkie tłumy. On zwrócił się i rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
(Ew. Łukasza 14:25-27)
Nad to wszystko pamiętam, że jest pierwsze, najważniejsze:
Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach.
(Ks. Powt. Prawa 6:4-9)
Co zostało powtórzone również przez Jezusa :
Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych.
(Ew. Marka 12:29-31)
On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy.
(Ew. Mateusza 22:37-40)
A jak po tych słowach powinienem się zachować w trudnościach ?:
Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów.
(Ew. Łukasza 9:23-26, Biblia Tysiąclecia)
Cieszę się, że jestem przy Panu, ale nie zapominam słów przestrogi:
Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.
(1 list do Koryntian 10:12)
A moja rodzina, moja praca, dzieci ? Co stawiać mam na pierwszym miejscu ?
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?
(Ew. Mateusza 6:25)
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
(Ew. Mateusza 6:31-34)
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
(Ew. Mateusza 6:34)
Potem rzekł do swoich uczniów: Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać.
(Ew. Łukasza 12:22)
Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec.
(Ew. Jana 6:27)
Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata. Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.
(1 list do Koryntian 7:29-35)
Jezu, ufam Tobie !
Wierzę w Boga Ojca , Syna Bożego i Ducha Świętego. Tę prawdę wiary w każdą niedzielę wyznaję z tłumem wiernych w kościele. Łatwo powiedzieć: wierzę w istnienie Trójcy przenajświętszej, ale moje słowo będę musiał skonfrontować z rzeczywistością. Bo jeśli wierzę, to ufam, a jeśli prawdziwie ufam, to żadna wątpliwość, a nawet żadna katastrofa nie powinna zniszczyć we mnie pokoju duszy. Nie powinna naruszyć mego przeświadczenia, że to co dzieje się obok mnie, nie dzieje się z przypadku, a jest częścią planu Bożego względem mojej duszy . Nawet w największej życiowej katastrofie powinienem zachować pokój w mym sercu, bo przecież Jezus powiedział: „ A oto Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt28.20) Bóg daje mi gwarancję swej obecności przy mnie. Pan Bóg przez wieki ukazuje światu swoją obecność. Widać ją w naturze, widać w wydarzeniach świata, widać w niezliczonych zjawiskach nadprzyrodzonych, które nazywamy cudami, a jednak człowiek w swej słabości, w swej pysze powątpiewa w jego obecność, albo marginalizuje Jego moc i potęgę. Moja ludzka kondycja nie jest doskonała i materialna strona mojego życia staje się być ciężarem ściągającym mnie ku ziemi, ku światowej logice. Łamie moją wiarę, kruszy moją nadzieję. To próba ! Pan chce wypróbować moją wiarę. Chce zobaczyć jak się zachowam, kiedy stanę przed konkretnym problemem. Jezus wielokrotnie był świadkiem mojej słabości. Tę ludzką słabość i brak niezłomnej wiary przeżywał już ze swymi uczniami. „ A uczniowie zapomnieli wziąć chlebów i tylko jeden mieli z sobą w łodzi. Wtedy im przykazał: «Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!». Oni zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba. Jezus zauważył to i rzekł im: «Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chleba? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie? Nie pamiętacie, ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy?» Odpowiedzieli Mu: «Dwanaście». «A kiedy połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście koszów pełnych ułomków?» Odpowiedzieli: «Siedem». I rzekł im: «Jeszcze nie rozumiecie?»” (Mk 8.14-21)
Apostołowie doświadczając wielu cudownych zdarzeń, które działy się w obecności Jezusa, nie zawsze mieli w sobie tyle wiary i ufności, aby prawdziwie powiedzieć: Jezu Ufam Tobie ! Czy mi się nie zdarzyło być „zaćmionym” moimi materialnymi sprawami, tak jak to widać w postawie apostołów ? Czy to, co do tej pory Chrystus objawił w moim życiu nie wystarcza bym całkowicie zaufał ? Ile razy przeżywałem rozterki: a co zrobię jeśli moje finanse się załamią ? Co zrobię jak stracę pracę ? Co się stanie jeśli nie zapłacę zaległych rachunków ? Jak poradzę sobie w chorobie i niedostatku ? Czy moja rodzina będzie się miała za co utrzymać ? Co będzie z moją ojczyzną, jej gospodarką i wolnością ? Te pytania przychodzą z łatwością. „Odwagi, Ja jestem” mówi Pan. Moja postawa katolika, wymaga pełnego zawierzenia Opatrzności Bożej, pamiętając, by nie wystawiać Boga na próbę. Dzisiaj świat krzyczy, abym stał się panem swoich pieniędzy i swojego brzucha. Był jak bóg. Chce mnie zrobić niewolnikiem moich słabości. Świat chce mi udowodnić, że Boga nie ma, że to inteligencja świata o wszystkim decyduje. Róbta, co chceta – byleby nie dbać o duszę. Ale ja na te kłamstwa nie dam się nabrać. Chcę należeć do Boga-mego Stwórcy, być wiernym jego przykazaniom i wzrastać w wierze, aż do świętości, aż do Nieba, bo Któż jak Bóg i nic ponad to !
O powołaniu.
Bóg wszechmogący dając mi życie włącza moje istnienie w swój Boży plan. Trudno to sobie wyobrazić. Wszechmocny, Wszechpotężny Bóg powołuje moje istnienie z nicości, abym dać mi szansę – mojej nędznej duszy – obcowania z Nim w wiecznej Niebieskiej Rzeczywistości. Bóg ze swej strony daje mi gwarancję, że jego miłość będzie trwała wiecznie. „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie”(Iz54.10). Miłość Boża nie jest warunkowa, ale obietnica obcowania z Bogiem w Niebie jest uzależniona od mojej odpowiedzi na tą Miłość. Boży plan co do mojej osoby nie jest przeznaczeniem, rozumianym jako niezmienny przebiegiem wydarzeń. W tym planie Bóg powołuje mnie do wykonania zadań, które umożliwią mojej duszy przejście do Nieba. Nadrzędnym zadaniem, powołaniem, jest dla każdego człowieka świętość, bo właśnie świętość jest najpewniejszym „paszportem” do Nieba. Na drodze do świętości moja dusza przechodzi przez próby, które mają mnie doskonalić. Jestem umieszczony w „szkole” wiary, nadziei i miłości. A jak mam się tych cnót nauczyć, jak nie przez różne powołania. Świętość, małżeństwo, ojcostwo, moja profesja, zainteresowania pozazawodowe, itd. Dzięki nim mogę dać coś z siebie moim bliźnim, ubogacić swoją duszę i otoczenie. Mówimy często: lekarz z powołaniem, nauczyciel z powołaniem, ksiądz z powołaniem. To można wywnioskować, że są też tacy niepowołani ? Jak oni mogą wykonywać swój zawód bez powołania ?! Bywa i tak, że podejmuję działania niezgodne z planem Bożym i robię coś co się Bogu nie podoba. Tu odpowiedź przychodzi przez różne mniejsze i większe katastrofy. Z kolei fakt ,że wykonuję moje zadania w sposób niezadawalający niekoniecznie oznacza, że zostałem powołany do czego innego. Mogę być powołany, ale może mi brakować staranności, zaangażowania, pracy własnej, a w końcu talentu, ale ten został mi dany w odpowiedniej , Bożej proporcji. Przecież powołanie, to sytuacja z której ma płynąć dobro, to sytuacja mojego uświęcania, mojej, stawianej przez Boga próby. Jeśli Stwórca uważa, że powinienem iść tą właśnie drogą, to z niej nie zejdę, nawet wtedy, kiedy pojawią się trudności i kiedy zobaczę inną drogę, usłaną różami. Aby zdobywać szczyty muszę iść w górę. Czy ktoś słyszał, że alpinista zdobył jakiś tam szczyt schodząc cały czas w dół ? Idę w górę, bardzo się zmęczyłem, więc dochodzę do wniosku, że nie jestem powołany do wspinaczki ? Nie, trudności nie przesądzają o mim powołaniu. Powołanie będzie raczej najlepszą dla mnie Bożą propozycją na drodze do Nieba. Od mojej wolnej woli zależy jak odpowiem na to powołanie. Powołanie to zestawienie moich predyspozycji otrzymanych od Boga z sytuacjami na szlaku prowadzącym do Nieba. Nie zdarza się raczej, aby ktoś pozbawiony słuchu muzycznego „usłyszał” powołanie do zawodu muzyka. Ktoś, o kim mówimy, że ma umysł ścisły nie powinien brać się za pracę literacką. Osoba z lękiem przestrzeni nie będzie chciała kształcić się w zawodzie pilota. Należy przy tym pamiętać, że dla Boga nie ma nic niemożliwego i różne przeciwstawne zestawienia cieszą się Błogosławieństwem Bożym.
W tym czasie, w którym mówimy o kryzysie rodzin, często pojawia się pytanie o powołanie do rodzicielstwa. Mam dwoje dzieci, które wymagają mojego zaangażowania w rozwój ich osoby. Ilość obszarów wychowania dziecka, w których widzę rozdźwięk między moimi wyobrażeniami o tym jak powinno być , a faktycznym działaniem jest duży. Mimo chęci, wiedzy i starań nie mogę powiedzieć, że nie popełniam wielu błędów. Ale nie mogę powiedzieć, że do ojcostwa Bóg mnie nie powołał. Trudność sytuacji odkrywa moje słabości, ale przecież „Moc w słabości się doskonali”(2Kor.12.9b ) Ocenę moich rodzicielskich starań pozostawię memu Panu, a sam poznam ją po owocach – czyli życiu dorosłym moich dzieci.
Jak i skąd mam wiedzieć co chce ode mnie Pan Bóg, jaką drogę dla mnie wybrał i kiedy mam wiedzieć do czego jeszcze mnie powołuje? Sprawę ułatwi dialog z Bogiem. Pamiętam, jak zostałem zaproszony do naszego chóru parafialnego. Jedyne co w tym momencie pomyślałem to jak od tego uciec ? Przecież moi bliscy nie będą zadowoleni gdy będę wychodził z domu na próby, a ten chór, to z pewnością grupka nieutalentowanych entuzjastów, którzy śpiewają z jakichś drugorzędnych powodów. To nie dla mnie. Na szczęście zacząłem się modlić: „ Panie Jezu, pójdę na pierwszą próbę, ale jak się okaże, że jest jak myślę, to stamtąd uciekam. Zrobię to tylko ze względu na Ciebie. Jeśli mam nie być chórzystą, to pewnie będzie tam tak jak myślę”. No i poszedłem, a moje negatywne spojrzenie na śpiewanie w chórze, które w sobie od lat „pielęgnowałem”, błyskawicznie zostało zastąpione obrazem pozytywnym. Byłem miło zaskoczony rzeczywistością. To było powołanie do wykorzystania talentu, w który zostałem wyposażony. Mimo różnych przeszkód mam teraz wspaniałą możliwość głoszenia Chwały Bożej służąc Panu i ludziom moim graniem i śpiewaniem.
Myślę, że Bóg chce abym, pokonywał trudności, walczył z samym sobą i „śpiewał” w takich „chórach”, a przez to ubogacał siebie i otoczenie. Moje powołanie, to trud jaki muszę podjąć na drodze do Nieba, to taka dziedzina, w której mam uczestniczyć chcąc podążać za Wolą Bożą. Jeśli mam jakieś wątpliwości czy to właściwa droga, to zawsze mogę porozmawiać z kimś, kto ma większe doświadczenie w rozwoju duszy, a zawsze powinienem sięgnąć po najlepszy „podręcznik” życia – Pismo Święte. Tam znajdę odpowiedź.